Pokłóciłam sie z Łukaszem na gg...poszło o...a zreszta niewazne o co...Kocham go...pożegnalismy sie juz w zgodzie..ale jednak jestem strasznie rzybita...tak samo jak on(przynajmniej tak Agnieszka(jego siostra i moja przyjaciółka tak powiedziała)szczescie jest takie ulotne...nie wiem..ale wiem ze to ja byłam winna a to jest najgorsza swiadomość...nie mam siły...mam za to dosyć zycia...kompletnie dosyc...nie tylko przez to...nara
Co prawda jezeli chodzi o Łukasza to wszystko w porzadku,ale jakos mi zle...nie wiem sama co mi jest ale mam wrazenie jakby cały świat sie ode mnie odwrócił...co chwile zmieniam nastrój...jesli chodzi o szkołe to chyba na razie cisza przed burzą...dzis poszlismy na ul.Wielicką do jakiejś groty solnej zrobionej sztucznie w takim budynku,fajnie było;lezelismy sobie na takich krzesłach wysokich na których mozna było tak sobie półlezeć,jakby w powietrzu,było solne powietrze,a w tle muzyka,spiew ptaków,szum wody...ale to tylko trwało 15minut niestety rechotałysmy na początku jak szalone(bo najpierw dziewczyny weszły)a potem wpadłysmy jakby w taki trans,prawie zasnełam...a trzeba wiedziec z e ja niełatwo usypiam...było slicznie a potem poszlismy cała klasą do McDonalda,kupiłam se cheesburgera...i podjadałam od ludzi inne smakołyki:))Chyba juz kazdy w klasie wie o Łukaszu,od mojej deptonowatej kolezanki...tylko ze jak sie pytali to powiedziała nazwisko goscia który mi sie podobał 2 lata temu i chodził ze mną do klasy,oni go znają ...nie zalezy mi na tym specjalnie ale wolałabym zeby Alicja powiedziała im prawde...nie ingerujcie dlaczego bo to wcale nie jest takie proste jak sie Wam pewnie wydaje...No chyba tyle...pappaa,narka...:((
hm...myśle ze juz lepiej...mam chłopaka...Łukasza...jest naprawde słodki,i ..dalej nie napisze...nie wiem..ale jakos dzisiaj trudno mi sie otworzyc przed Wami...powiem tylko ze mi bardzo na nim zależy,i ze to brat mojej przyjaciółki...i tyle...aha nie wiem jak to bedzie ze szkółką bo nie moge sie uczyć tylko myśle o Łukaszu...nie wiem czy tojest normalne...:))papa ide juz...
nie chodzi mi tylko o miłosć chłopca...ale przyjaciela...moje jedyne 2 przyjaciółki mieszkaja daleko...czemu???Ide o czternastej na kosza,nareszcie juz sie nie mogłam doczekać a niedługo rozgrywki...w przyszły poniedziałek...wziełam sie w garść,przynajmniej się staram...ale to nie takie łatwe..tak trudno jest kiedy rozstajesz sie z kimś kogo całowałas,przytulałaś,kochałas,i z wzajemnoscia...to takie uczucie..takiej pustki potem..ale przecież nie musze wam tłumaczyć,pewnie doskonale to znacie...Linka(czyli Ewelina)prosiła mnie abym częściej o niej pisała na blogu..no więc pisze...tylko nie wiem co...zapytam sie jej:))hm...moze to ze jej ulubionym słowem jest,,deptonowaty"...:))pisze ze mam napisać ze ona jest,,super hiper..:))hehehe...no bo jest...dzieki za babcie Ale!!!!!!!!!!!!z całego serca dupku który to napisałes!!Aha Ala,moja kolezanka dostała dzis +3 z historii co jest conajmniej dziwne...zawsze dostaje same piątki...papapa o osiemnastej zbiórka a ja juz teraz zwalam z tego bloga!!!!!!!!nara
Wiem juz kto dodał komentarz o Szymku....Anka i Alicja..spodziewałam sie tego...ale jednak myślałam ze to kto inny...wszystko mnie załamuje wszystko....Mariusz z Szymkiem którzy dzis do mnie przyszli..Drugi Mariusz o który juz Wam mówiłam...wychowawczyni która mnie ochrzania...tylko tiramisu z alkoholem mnie troche rozweseliło...na chwile...no bo byłam w TESCO...kupiłam se nowa ksiażke...hey dziewczyno która napisała ,(czy chłopaku nie zwróciłam na to uwagi)ten komentarz,,o kurwa"do mojej ostatniej notki...czemu w takim razie czytasz mój blog,komentujesz go...wiesz ja uważam ze kazdy powinien wyrazac swoje opinie,i ciesze sie ze to skomentowałaś...ale wydaje mi sie ze ty chcesz być za wszelka cene,,cool"tak jak to powiedziała historyczka w szkole u Agnieszki...co tam jeszcze...w sumie to nie wiem..strasznie wolno mi działa net...a mi co chwile płyną łzy po policzkach...nawet nie wiem czemu...tzn.wiem czemu jestem smutna ale łzy mi lecą same bez mojej pomocy....dziwne jest to wszystko ostatnio...z reguły jestem wesoła i ciesze sie zyciem...ale ostatnnio...jakoś dziwnie...kiedys wydawało mi sie ze dzień bez szczęścia jest dziwny..a teraz mam wrazenie ze dzień bez zmartwień jest chyba nadzwyczajny...dobra spróbuje sie wziąć w garść,bo mi sie jeszcze zmarszczki porobią:))i tyle,no tyle.........papa..